Po męczącym upalnym lecie, bez kropli deszczu, nieco spadła temperatura, dając ulgę zmęczonym roślinom. Tak gorące lato, nie było zbyt dobre dla wzrostu roślin. Minimalne zaniedbania w podlewaniu powodowały więdnięcie roślin i powstawanie brzydkich poparzeniowych plam. Nasze rośliny, stojące w pełnym słońcu, dostawały codziennie odpowiednie porcje wody, choć woda w Konstantynowie nieco żelazista spowodowała, powstawanie osadu na liściach, który chwilowo popsuł urodę liści, a które znów będą ładne po kilku deszczach. Poranki otulały szkółkę mglistymi oparami, tworząc jesienny nastrój, który zachwycał pokolorowanymi liśćmi, owocami irg i magnolii, różowymi kwiatami zimowita. Pojedyncze kwiaty o tej porze pojawiają się na niektórych odmianach rododendronów , mówimy wtedy o powtarzaniu kwitnienia, nie jest tak obfite na wiosnę, ale za to zdecydowanie bardziej urzekające, w kadrze utrwalone są białe kwiaty Cunningham`s White i liliowe Lugano. Najbardziej kolorowy zakątek jak co roku , porażający czerwienią liści stworzyła trzmielina oskrzydlona Euonymus alatus. Po raz pierwszy zachwyciłam się owocami magnolii, w kształcie szyszek, które w tym roku obrodziły w dużych ilościach i zaskakiwały wielkością. Świeżo zerwane owoco- szyszki były jesienną ozdobą w domu, z czasem popękane ukazywały ogniście pomarańczowe nasiona.